Dzisiaj już lekko spóźnieni ulubieńcy kosmetyczni - czyli co przypadło mi do gustu i po co chętnie sięgałam w wakacje ; )
Zacznę od pielęgnacji, a potem będzie troszkę kolorówki ; )
Od początku wakacji zaczęłam używać duetu z Rexony - kulki oraz dezodorantu. Sprawdził się jak do tej pory najlepiej ze stosowanych przeze mnie antyperspirantów - ogranicza pocenie, zupełnie znika nieprzyjemny zapach, nie zostawia śladów na ubianiach i pięknie pachnie. Na razie nie szukam już niczego innego ; )
W kąpieli przypadły mi do gustu natomiast 2 produkty - Creme Mousse od Dove i żel o zapachu granatu z Yves Rocher. Oba kosmetyki nie sa zbyt wydajne, ale bardzo je polubiłam. Za co? Żel z YR za przepiękny zapach granatu, zupełnie naturalny, nie chemiczny. Dove zaś za konsystencję - na ciele zamienia się w przyjemną pianę i czuć, że w pewnym sensie również pielęgnuje skórę. Choć oczywiście jej nie nawilża.. ; )
Podczas wakacyjnych upałów przydatna była woda termalna z LRP. Daje przyjemne odświeżenie gdy jest nam gorąco i koi skórę gdy jest podrażniona.
Kolejnym specyfikiem 'kojącym skórę', ale tym razem po zbyt mocnym opalaniu jest pianka Altermed Panthenol. Szybko przynosi ulgę, uczucie chłodzenia i ratuje skórę po lekkich poparzeniach słonecznych.
Na zakończenie pielęgnacji ciała - masło z Perfecty Regenerujące. Samo masło dobrze nawilża i pozostawia skórę gładką i miękką (choć ma w sobie parafinę - ale mojej skórze to nie przeszkadza). Oprócz działania zauroczył mnie jednak też zapach.. a konkretnie ta sama nuta zapachowa co w kremach z filtrem, dzięki czemu samo powąchanie słoiczka przypominało mi wakacji jeszcze z podstawówki ;D
W pielęgnacji twarzy sprawdziły się u mnie najlepiej dwie rzeczy - koncentrat nawilżający z YR i krem Bambmino. Serum z YR dobrze nawilża a jednocześnie szybko się wchłania. Makijaż dobrze się na nim trzymał. Latem sprawdzało się więc idealnie. Krem Babmino natomiast ratował moją twarz po podrażnieniu maściąę Epi-duo zapisaną przez dermatologa.
Na paznokciach latem wygrał zdecydowanie lakier z Essie - Bahama mama. Nosiłam go bardzo często zarówno na rękach jak i stopach ; )
W wakacje raczej odpuściłam sobie malowanie, ale jeśli już chciałam coś tam podkreślić, to używałam głównie tych 3 produktów ; )
Te cienie z Manhattanu zdecydowanie pasują mi kolorystycznie - uwielbiam takie jasne kolorki ; ) W dodatku zapłaciłam za nie ok 5zł. Jeśli chodzi o trwałość to niestety nie jest najlepiej, ALE nie jest to wina cieni, a moich powiek.. niestety mimo używania bazy z Artdeco cienie u mnie trzymają się najwyżej kilka godzin.. a może to baza jednak nie jest najlepsza?
W celu rozjaśnienia wewnętrznego kącika oka sięgałam po pigment z KOBO 505 sea shell. Ładnie rozświetla, pięknie się mieni i ma dość uniwersalny kolor moim zdaniem - myślę, że każdemu powinien pasować ; )
I ostatnią rzeczą był błyszczyk - Essence 02 My favourite milkshake. Ma piękny kolor, ładnie wygląda na ustach, ale znowu nie wiem jak z trwałością.. bo ja szybko takie rzeczy zjadam ; )
I to na tyle ; )
Może polecicie mi coś ciekawego, co sprawdziło się u Was? ; )
Pozdrawiam!